Stephen O'Shea "Herezja doskonała". Krucjata przeciw albigensom.
Postanowiłam napisać kilka słów o tej książce. Zrobiła na mnie
ogromne wrażenie, czytałam ją wielokrotnie i pewnie jeszcze nie raz do
niej wrócę.
Niesamowita i świetnie napisana. Te słowa jako pierwsze cisną się
na usta po przeczytaniu książki Stephena O’Shea. W ujmujący sposób
opowiedziana historia ludzi, którzy w swej wierze w chrześcijańskiego
Boga, ośmielili się głosić nieco odmienne idee niż robił to Kościół.Czy
naprawdę byli heretykami? Czy rzeczywiście zasłużyli na aż tak okrutny
los??
„Bóg, który zasługiwał na cześć ze strony katarów, był bogiem
światła, rządzącym niewidzialną, eteryczną, duchową domeną; ten bóg po
prostu nie był zainteresowany rzeczami materialnymi, zwyczajnie nie dbał
o to, czy ktoś idzie z kimś do łóżka przed ślubem, ma za przyjaciela
żyda czy muzułmanina, traktuje równo mężczyzn i kobiety, czy też
dokonuje czynów pozostających w sprzeczności z nauką średniowiecznego
Kościoła. To, czy on lub ona ma wolę wyrzeczenia się rzeczy materialnych
i prowadzenia życia ascety, jest sprawą całkowicie indywidualną. Jeśli
człowiek nie ma takiej woli, będzie powracał na ten świat — to znaczy
będzie miał kolejne inkarnacje — aż do chwili, w której będzie gotowy do
życia bez skazy. Wówczas dostąpi wraz ze śmiercią tego samego błogiego
stanu, którego doświadczał jako anioł, zanim na początku czasu dał się
skusić, co spowodowało odejście z nieba. Ludzie zbawieni stawali się
więc świętymi. Potępienie zaś oznaczało życie, wciąż na nowo, na tej
nieczystej Ziemi. Piekło było tutaj, nie w jakimś straszliwym życiu
pozagrobowym, wymyślonym przez Rzym po to, by zastraszać ludzi aż do
utraty zmysłów.”
Herezja katarów z Langwedocji zatrząsła posadami średniowiecznego
Kościoła, stanowiła zagrożenie… Dlatego albigensi musieli zginąć – i
zginęli. Katarzy zostali zgładzeni w wyniku trwających przez 20 lat
działań wojennych. Stephen O’Shea szczegółowo opisuje krucjatę przeciw
albigensom zorganizowaną pod patronatem papieża Innocentego III w
1209r., która na kartach historii Kościoła zapisała się wyjątkowym
okrucieństwem i bestialstwem – nawet wziąwszy pod uwagę czasy
średniowiecza. Wystarczy wspomnieć o rzezi Béziers – niewielkiego
miasteczka, gdzie wielotysięczna armia krzyżowców pod wodzą Szymona de
Monfort w „towarzystwie” Arnauda Amaury – papieskiego legata, wybiła
wszystkich mieszkańców, około 20.000 ludzi, bez względu na wiek i
płeć.To tam Amaury - w odpowiedzi na pytanie krzyżowców: Jak rozróżnić
katolików od katarów?, miał rzekomo odpowiedzieć "Zabijcie wszystkich!
Bóg rozpozna swoich!"
Papież Innocenty III
O tym, jak i o wielu innych wydarzeniach, mających wpływ na losy
krucjaty oraz losy samych katarów, możemy w najdrobniejszych detalach
dowiedzieć się właśnie z książki. Pozostawia ona niezatarty ślad w
pamięci czytelnika. Autor po mistrzowsku opisuje działania wojenne
prowadzące do zagłady katarów, nie są to nudne fakty przedstawione w
suchy sposób. Opisy są bardzo plastyczne, działające na wyobraźnię i
dlatego, książkę – choć nie jest powieścią – czyta się właśnie w taki
sposób jakby nią była. Dawne postacie historyczne, niesławni
„bohaterowie” krucjaty i jej ofiary sprzed ośmiu wieków – za sprawą
wprawionego pióra autora, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki
powracają do życia by na nowo, raz jeszcze odegrać swoje role.
Polecam wszystkim, którzy interesują się tematem, ale również tym,
których fascynuje historia, średniowiecze. Osobom , które pragną
poszerzyć swoją wiedzę i wyruszyć w tę osobliwą „podróż” do pełnej
niebezpieczeństw średniowiecznej Langwedocji.
Pomnik upamiętniający masową egzekucję katarów w Montségur w 1244
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz